Stan strachu

stan strachu - okładka płyty

Tak myślałem trochę o tym, czemu człowiek nie realizuje niektórych swoich pomysłów. I wyszło mi, że często winą jest strach. Strach nierzadko determinuje nasze wybory. Wiedzą o tym marketingowcy, więc w reklamach nas o straszą. Ostrzegają, że jeśli czegoś nie zrobimy, to straci nasza rodzina, innym razem, że jest to ostatnia szansa aby coś kupić. Jeśli nie zdążymy w porę oprzytomnieć, to niestety poddajemy się temu. Tak więc pod wpływem strachu często coś robimy, ale i właśnie często też strach powoduje, że czegoś nie robimy!

Strach bywa powodem, że ani nie zmienimy pracy na lepszą, ani nawet nie pójdziemy do przełożonych po podwyżkę. Cóż, zazwyczaj wiemy, że jesteśmy odpowiedzialni za rodzinę, a dodatkowo wiszą nam nad głową raty jakiegoś kredytu!

Wszystkich powodów wywoływania na nas paraliżującego strachu pewnie nie uda nam się pozbyć. Ale zauważyłem, że pewna poduszka finansowa może zmniejszyć strach przed zaryzykowaniem zmiany dochodów. Dobrze mieć odłożone gdzieś trochę pieniędzy powiedzmy w wysokosci 3-6 pensji miesięcznych (naszych zarobków, albo jakiś średnich, w zależności jakie wydatki mamy, Natomiast ilość pensji uzależniamy od sytuacji na rynku pracy). Dzięki temu stworzymy sobie własny fundusz dla bezrobotnych. Wtedy mając nawet na karku kredyt hipoteczny łatwiej nam będzie zaryzykować. Wiem, niektórym będzie wydawało się to niemożliwe, aby cokolwiek odłożyć, ale w większości przypadków nie jest to prawda! Jest to kwestia mentalna (o czym pisałem jakiś czas temu), no i może to czasem trwać trochę dłużej. Ale naprawde polecam. Komfort, że w razie czego mogę zaryzykować, daje dużą dozę spokoju. Dodatkowo mogę z lepszej pozycji zacząć pertraktacje o podwyżkę, zmianę obowiązków, czy cokolwiek innego, bo wiem, że jestem zabezpieczony.


<- powrót do strony głównej Coś dla programistów Strona przewodnika po Łodzi Promocje książkowe


(*) Ilustracyjnie wykorzystano zdjęcie fragmentu okładki płyty Obywatela G.C. (z muzyką do filmu "Stan Strachu") zaprojektowanej przez Z. Podgórskiego