Dywersyfikacja

startup, pieniądze, rachunki

Zauważyłem, że ludzie często popełniają podstawowy błąd, nie korzystają z tego mechanizmu. Należy zwrócić uwagę, że czasem może wydawać się on kosztowny, ale z drugiej strony zabezpiecza nas.

Co to takiego dywersyfikacja

Czym jest ta dywersyfikacja? Zaglądając do słownika: różnicowanie asortymentu produkcji lub usług w celu zmniejszenia ryzyka w prowadzeniu działalności gospodarczej.
Ja przyjąłbym, że nie tylko w prowadzeniu działalności gospodarczej, ale w naszym życiu. Choć z drugiej strony nasze życie można by przedstawić jako taką działalność.

Dlaczego warto pomyśleć o dywersyfikacji?

Jak już na wstępie napisałem, zabezpiecza ona nas przed różnymi zdarzeniami losowymi. Można powiedzieć, że jest swojego rodzaju ubezpieczeniem. Wyrafinowani gracze giełdowi często właśnie w ten sposób budują swoje portfele, że mają część akcji spółek stabilnych, które dają mały zysk, ale w miarę pewny, a część w ryzykowniejsze inwestycje z nadzieją, że któraś z nich przyniesie większy zysk. Dodatkowo często inwestują w różne, mało powiązane ze sobą gałęzie gospodarki.

No ale my tu o akcjach, a dla wielu to abstrakcyjny produkt, a warto by może o czymś bardziej powszechnym? Co w domu dywersyfikować, zależy od naszych potrzeb. Na przykład, jeśli ktoś ma potrzebę komunikacji, warto zadbać o to, by internet i telefon nie były z jednej sieci. W razie awarii którejś, ma zawsze możliwość przekazania istotnych informacji. Jest to droższe, gdyż biorąc wszystko od jednego dostawcy mamy zazwyczaj taniej, ale jeśli zarabiamy na możliwości komunikacji, to droższy może się okazać brak takowej w jakimś istotnym dla nas momencie. Każdy, kto czytał o prawach Murphy'ego wie, że jeśli ma się coś zepsuć, to zazwyczaj zrobi to w najmniej odpowiednim dla nas momencie... Ale to znowu trochę odległe dla większości osób zmartwienie. Dlatego dla nich może akurat być atrakcyjna oferta typu "kilka w jednym" ze względu na możliwość oszczędności.

Inna rzecz - rozdzielenie dokumentów, gotówki i kart płatniczych. O tym niewiele osób myśli, a wręcz są pomysły aby zafundować nam wszystko w jednym. A jest to bardzo zły pomysł. Wydaje nam się, że ułatwia to podstawowe czynności, bo "mam wszystko pod ręką", ale to tylko do momentu, gdy nam ktoś ukradnie taki telefon/portfel/cokolwiek, gdzie mamy nagromadzone zbyt dużo elementów dających nam możliwości poradzenia sobie w kryzysowych sytuacjach. Oczywiście nie uchroni nas to przed każdym kataklizmem (systemów chroniących przed wszystkim nie ma), ale przynajmniej przed najczęściej występującymi, pozwoli nam przetrwać i uchronić przed większymi stratami.

Kolejny przykład - zdjęcia. Ja przyjąłem zasadę, że nie kasuję zdjęć z kart. Średnio zapełniam jedną kartę na rok, więc wydatek 30-70zł nie jest jakiś wielki, a w razie awarii dysku na który zgrywam potem fotki, mam dodatkowe miejsce skąd mogę odzyskać pamiątki. Kilka osób przekonało się, że to dobra zasada, szczególnie jak oddali dysk do naprawy niewłaściwym osobom, a te nie próbując nic odzyskać, sformatowali i zainstalowali system od początku.... Innym bezpiecznikiem jest dzielenie się takimi zdjęciami z innymi. Akurat nie zdjęcia, a programy, ale pisząc pracę dyplomową, dzieliłem sie fragmentami ze znajomymi, i jak to zwykle los chciał, niedługo przed terminem oddania coś się musiało zepsuć (było to w czasach gdy rzeczy nosiło się na dyskietkach, a internet miał być przelotną modą), kopie u znajomych pomogły mi odzyskać niezbędne fragmenty i złożyć całość na czas.

I w końcu ostatni przykład. Dywersyfikacja dochodów... Miałem pracę, w której nawet nienajgorzej zarabiałem, ale przyszedł czas aby ją zmienić (gdy wykonujemy coś zbyt długo i w ten sam sposób, zaczyna to nużyć). Chciałem zmienić trochę klimat, narzędzia, branżę, no ale właśnie był to czas, gdy pracodawcy mogli być ciut bardziej wybredni, bo był lekki kryzys w branży. Toteż zmiana nie przebiegła gładko i bez drobnych problemów. Całe szczęście miałem jakieś oszczędności. Ale i one zaczęły topnieć... Teraz wiem, że mogłem utrzymywac drobne zewnętrzne dochody, pomimo że nienajgorzej zarabiałem. Dobrze, że nie miałem wtedy kredytu na karku, bo jakby tak było, nie byłoby mi wesoło. No właśnie. Dobrze jest zatem zdywersyfikować źródła dochodu. Zapłacimy za to niestety dodatkowym czasem, ale może w pewnym momencie, będziemy mogli wybrać zatrudnienie na pół etatu, albo całkowicie zrezygnować z etatu.

Podsumowanie

Oczywiście, dywersyfikowanie wszystkiego jest bez sensu i kosztowne. Jak już napisałem na przykładach powyżej, taka dywersyfikacja, pomimo że może przynieść większe dochody, to jednak kosztuje. Proponuję zatem ustalić priorytety - na czym nam zależy. Zwróćmy uwagę, że jest to skuteczna, a zarazem jedna z najtańszych form ubezpieczenia. Ze swojego doświadczenia polecam na pewno rozdzielać miejsca pozwalające na dostęp do naszych pieniędzy. Nie zaszkodzi również dywersyfikować źródła dochodu, co pozwoli nam zaoszczędzić nerwów oraz zaoszczędzić trochę na nasze wydatki.

Przy okazji pisząc ten tekst poszukałem trochę w internecie. Znalazłem książkę Patricka J. McGinnisa "10-procentowy przedsiębiorca. Stwórz swój mikrobiznes bez rezygnacji z etatu", która ma się pojawić w czerwcu 2017 roku. Dostępny fragment nawiązuje właśnie do dywersyfikacji dochodów. Szkoda, że tłumacz słaby i nie wie, że "A copy of the book" to po polsku "egzemplarz książki"....


<- powrót do strony głównej Coś dla programistów Strona przewodnika po Łodzi Promocje książkowe